⇐
Powrót do spisu opowiadań
Opowiadanie o Jarlu Bjarnim
Jarl Bjarni stał przed swymi dzielnymi wikingami i uważnie lustrował twarze tych morskich rozbójników. Nie widział w nich strachu tylko zmęczenie przemieszane z dziką determinacją - z takimi wojownikami mógłby podbić świat! Uśmiechnął się do siebie mrucząc To się da zrobić. Nabrał wielki haust powietrza w płuca i huknął:
- A więc, moi druhowie, znaleźliśmy się u celu naszej podróży, choć to nie koniec naszej przygody, a zaledwie jej początek! Wszyscy wiemy dlaczego tu się znaleźliśmy w takiej, a nie innej sytuacji i dlaczego musieliśmy opuścić nasze rodzinne sioła. Dla nas wszystkich jest to przykra sprawa, więc nie wracajmy do niej. Oto przed nami - tu Bjarni obrócił się wskazując na widniejącą za jego plecami ścianę prastarej puszczy - dziewicza kraina, z której wyrwiemy przynależny nam kawałek ziemi! Będziemy karczować, siać i zbierać plony! Wybudujemy piękne domy, przyozdobimy je skórami leśnych zwierząt, tak by jarlom północy od blasku naszego bogactwa zbielały oczy! Będziemy budować grody i podbijać barbarzyskie ziemie! Będziemy zawierać sojusze, zdradzać przyajciół, wyrzynać całe krainy! Będziemy gwałcić i rabować, a jednocześnie budować naszą potęgę! I po co to wszystko? Ano dla wieczystej sławy, bogactwa i władzy! I nie będzie to lekki chleb... Myślicie, że tylko my sobie upatrzyliśmy tą krainę mlekiem i miodem płynącą? O, nie! Ja sam wiem, że pewien zakon rycerski stawia tu swoją komturię, a lasy te usiane są barbarzyńcami, co to podobnież zjadają swych wrogów! Nie zdziwiłbym się też, gdyby tu pomieszkiwały stwory wszelakie - dobre i złe. Szykujmy się więc na najgorsze!
Wśród jego dzielnych wojów przeszedł szmer niezadowolenia. Bjarni zaśmiał się w głos:
- Boicie się jakichś gigantów, czy smoków? Wy, którzy deptaliście swymi stopami najmocarniejsze i najbogatsze miasta tego świata? Wy boicie się jakiejś przerośniętej jeszczurki i wielkiego, przygłupawego stwora? Nie raz i nie dwa bywaliśmy w gorszych opałach i wychodziliśmy z nich zwycięsko! Pamietajcie, że zawsze, kiedy ja was prowadziłem, mieliście miodu, piwa, dziewek i krwi wrogów pod dostatkiem! I dzisiaj też wam to daję... Chyba, żeście zającem podszyci... - zakończył szyderczo.
- Nie znasz w nas strachu! - odkrzyknął mu ktoś z tłumu. Zaraz podniosła się wrzawa, poderwały się do góry topory i miecze.
- Za mną, więc, moi druhowie! - Jarl wskazał swoją buławą ścianę drzew. - Po bogactwo i sławę! A kto skala się tchórzostwem, niech sczeźnie u wrót tej krainy miodem i mlekiem płynącej! Za mną! Naprzód!
Olaf Wesoły (Wojciech Świdzieniewski)
⇐
Powrót do spisu opowiadań